środa, 18 listopada 2015

defekty z dzieciństwa.



"Nie jest ważne, co ze mną zrobiono, lecz to, co ja sam zrobiłem z tym, co ze mną zrobiono". 


           Przyznam się szczerze. Bardzo ciężko będzie mi zabrać się do pisania tej notatki, bo jak łatwo się domyślić kolorowego dzieciństwa nie miałam. Nie była to sytuacja, kiedy jeden z rodziców pije, albo znęca się fizycznie, było to coś o wiele gorszego. Mój tata - typ dyktatora - nigdy nie potrafił przyznać się do błędu, zawsze byłam za wszystko krytykowana, do przemocy fizycznej również dochodziło, ale rzadziej. I co z tego, że rzadziej, skoro przemoc psychiczna zostawia większe rany w naszych głowach a jej skutki widzę u siebie aż do dzisiaj i nie potrafię sobie z nimi sama do końca poradzić...
            Prawdą jest, że deficyty, wyniesione z dzieciństwa, mają ogromny wpływ na nasze dorosłe życie, ale prawdą jest również, że naszym wyborem jest sposób, w jaki sobie z nimi radzimy. Wielu ludzi utrzymuje lub wchodzi w relacje właśnie po to, aby zrekompensować sobie owe deficyty - poczucia bezpieczeństwa, poczucia kobiecości czy męskości, poczucia własnej wartości, czy też poczucia bezwarunkowej miłości. Przyjaźnimy się z kimś, bo myślimy, że ta osoba może do naszego życia wnieść to wszystko, czego zabrakło wiele lat temu. Wielu też ucieka od trudnych emocji związanych z tymi deficytami tworząc różnego rodzaju mechanizmy obronne. Wtedy mamy do czynienia z odpychaniem przeszłości, która, mogę Wam zagwarantować, wróci ze zwiększoną siłą. 
          Od rodziców otrzymujemy przekaz, że nasze uczucia są nie ważne, mamy ich nie odczuwać, i do tego jeszcze słyszymy w głosie i tonie dużo pogardy, a czasem jesteśmy karani za to, że czujemy.Przekaz rodziców, docierający do dziecka i zakazujący mu odczuwania jest najczęściej przekazem nieświadomym, mającym na celu uniknięcie przez rodziców odczuwania własnego, stłumionego w dzieciństwie bólu. Coś w tym musi chyba być, bo jeśli przyjrzałabym się bliżej relacji między moim tatą a jego tatą, który zmarł, gdy tata miał 17 lat, a moją mamą a jej tatą, który również zmarł, gdy mama miała 19 lat, to coś musi w tym być. Może zabrakło im wzorca? Miłości, której nie potrafią dawać? Nie wiem. W każdym razie nie dostrzegali oni mojego cierpienia z powodu braku zainteresowania, czułości i miłości być może dlatego, że bezwiednie powtarzali to, czego sami zaznali i nie zaznali. 
          Dla dziecka niemożność, a w szczególności zakaz wyrażania tego, co odczuwa sprawia, że pojawia się kolejne cierpienie: niemożność bycia sobą. Od tego momentu dziecko zaczyna czuć brak akceptacji dla siebie takiego, jakim jest. Co znowu rzutuje na przyszłość, bo przynajmniej ja, mam ogromny deficyt w poczuciu własnej wartości, na chwilę obecną prawie wcale w siebie nie wierzę. Ludziom z boku wydaje się, że przecież jak to, to jest proste, wystarczy uwierzyć i nad tym pracować. Otóż nie. Nie jest łatwo w siebie uwierzyć mając z tyłu głowy słowa ojca czy matki na temat swojej beznadziejności.
        Wyparte w dzieciństwie uczucia i emocje nie znikają. Uwięzione w dorastającym a następnie Dorosłym Dziecku, zaczynają tworzyć coś w rodzaju ciągłego stanu napięcia, tak na poziomie psychicznym jak i psychologicznym. Napięcie to tworzy przymus prowadzenia ciągłej walki mającej na celu symboliczne zaspokojenie potrzeby miłości, która nie została zaspokojona w dzieciństwie. To, co dla dziecka jest sposobem przetrwania u dorosłego staje się mechanizmem destrukcyjnym. Częstokroć prowadzi do depresji lub lęku.. I wcale nie jest powiedziane, że taka osoba już nigdy nie stanie na nogi, bo bardzo często taka sytuacja ma miejsce. Z mojego punktu widzenia ważne jest, żeby przez to wszystko nie przechodzić samemu. Wiadomo, że nikt tego procesu za nas nie przejdzie, ale ważne jest, aby był ktoś bliski obok, z kim będzie można się podzielić swoimi przemyśleniami, odczuciami i troskami.
M.


 

 

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykra sprawa.... Ja na szczęście nigdy nie byłam krytykowana przez rodziców, jestem im wdzięczna za wielkie wsparcie i nawet kiedy coś mi nie wychodzi to dodają mi otuchy! Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, wsparcie jest mega ważne, dlatego doceniaj ich bardzo! Nienawidzę patrzeć na ludzi, którzy w sposób straszny traktują swoich rodziców mimo, że oni są gotowi "dać im gwiazdkę z nieba". :)

      Usuń
  3. Ostatnio na psychiatrii dowiedziałam się że to jakim człowiekiem jesteśmy teraz kształtuje się przez pierwsze 3 lata naszego życia. Ciekawe, bo nigdy bym nie uwierzyła że trzy lata życia dziecka mają tak wielki wpływ na dalsze życie. Trzymaj się cieplutko i pamiętaj, że każdy w życiu doświadcza jakichś przykrych zdarzeń, które wpływają na jego przyszłość. :)
    Pozdrawiam!
    The balance of my life

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie.. ja studiowałam pedagogikę wczesnoszkolną i w sumie dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy jaki wpływ ma każde wypowiedziane ( albo nie ) słowo w kierunku dziecka. Dziękuję za dobre słowa :)

      Usuń