sobota, 28 listopada 2015

pokochać siebie.


          W poprzednim wpisie poruszyłam niezwykle ciężki i skomplikowany temat. DDD i DDA. Dzisiaj chciałabym skupić się na równie trudnym procesie. Sama walczę z tym od jakiegoś czasu. Raz jest dobrze. Kiedy indziej poddaje się całkowicie. Myślę, że większość z nas tak ma. To normalne. Bo ile osób tak naprawdę w 100% może powiedzieć, że siebie kocha? Że jest całkowicie szczęśliwym człowiekiem w relacji z samym sobą? Ja niestety nie należę do tej grupy. Bardzo ciężko mi pokochać siebie. Zmienić się dla siebie, nie dla innych ludzi. Jest to jednak kluczowy krok na drodze ku własnemu szczęściu.
          Myślę, że aby zacząć podróżować wgłąb siebie najpierw należy zacząć od akceptacji. Zarówno siebie, jako osoby niedoskonałej (bo przecież nikt nie jest idealny). Ale także własnych wyborów, decyzji. W momencie, kiedy będziemy dawali sobą pomiatać, nigdy nie poznamy prawdziwego "ja". Nigdy nie uda nam się dotrzeć do swojego środka. Nie będziemy mieli szansy na samorozwój, bo ktoś lub coś zawsze będzie nas hamować. Pewnie najprostszym ze sposobów jest odcięcie się od wszystkich toksycznych relacji. Pewnie. Tylko co zrobić w momencie, gdy toksycznym człowiekiem jest któryś z rodziców? Odciąć się od domu? Swoich bliskich? Rodziców? Sytuacja wydaje się o wiele prostsza, gdy jest to ktoś znajomy, przyjaciel. Wtedy jest dużo łatwiej, chociaż też nie zawsze. Zależy w jakim stopniu ta osoba była dla nas ważna, jak bardzo nas (wydawałoby się nam) wspierała.
         Każdy, nawet najbardziej towarzyski człowiek, powinien znaleźć czas tylko dla siebie. Jest to okazja, aby prowadzić wewnętrzny dialog. Skupić się na własnym życiu i potrzebach. Wydaje mi się, że potrzebujemy czasami takiego oddechu. Zatrzymania się. Oderwania od spraw codziennych a nawet bliskich nam osób. Większość ludzi, którzy mają problem z pokochaniem siebie posiadają dyskomfort, gdy muszą przebywać samotnie. Wydaje im się, że to jest bez sensu. Że tracą czas na coś, co nikomu nie sprawi przyjemności ani nikomu nie pomoże. No właśnie. Nie wiedzą, że właśnie takimi medytacjami nad własnym życiem pomagają sobie. Uczą się cierpliwości. Uczą się siebie. Poznają swoje prawdziwe, wewnętrzne potrzeby. W dzisiejszych czasach wszędzie możemy znaleźć mnóstwo warsztatów, spotkań czy wyjazdów, na których specjaliści będą tłumaczyć nam jak mamy dotrzeć do swojego wnętrza. Nie neguję ich wiedzy ani kompetencji. Jest to na pewno wielu osobom bardzo pomocne i rozwijające. Dlatego z pewnością (jeśli możemy sobie na to pozwolić) warto z takiej pomocy skorzystać. Nie bać się. Nie wstydzić. Po prostu spróbować.
          Znajomość samego siebie otwiera nas na świat. Stajemy się wolni. Zaczynamy podejmować nowe aktywności bez uprzedzeń i lęków. Każda decyzja jest podejmowana w odniesieniu do naszych prawdziwych potrzeb. Nie dajemy sobą manipulować. Nie uważamy się już za ofiary własnego życia i postępowania. Potrafimy zapanować nad wszystkim, co w naszym życiu już się wydarzyło. Przeszłość na nas nie ciąży i nie wpływa na naszą świadomość. Wprost przeciwnie. Motywuje nas do dalszego działania i zmian. Składania do interpretacji teraźniejszości i planowaniu przyszłości, która zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
M.







         

1 komentarz:

  1. Trzeba nauczyć się spędzać czas samotnie, to najlepsza droga do poznania siebie. Ciężka i długa droga...

    OdpowiedzUsuń